„Człowiek, który kochał UFO” to satyryczny film zagraniczny z Argentyny, który właśnie pojawił się w serwisie Netflix, w nostalgicznym podejściu do tematu latających spodków oraz histerii, strachu i dezinformacji wywołanych ich obserwacjami. Może nie jest to od razu oczywiste, ale to na wpół komediowe badanie natury szumu, fabrykacji medialnej i potrzeby wiary jest koniecznością.
Wyreżyserowany przez argentyńskiego reżysera Diego Relmana, z Leonardo Sbarrarią i Sergio Puriną w rolach głównych, film to kapryśna historia, której akcja rozgrywa się w 1986 roku, kiedy w odległej wiosce zauważono dziwne światła i spalone zbocza. Film oparty jest na prawdziwej historii Jose de Zel , znany dziennikarz telewizyjny. Dowiadując się, że nie wszystko jest takie, jakim się wydaje, wymyśla misterną mistyfikację dotyczącą UFO, tworząc najsłynniejszy audiowizualny zapis obecności istot pozaziemskich w historii argentyńskiej telewizji i zbijając własną fortunę wraz z oglądalnością stacji, poprawi jej reputację. .
Po światowej premierze na Festiwalu Filmowym w San Sebastian we wrześniu ten interesujący niezależny film science-fiction zadomowił się w serwisie Netflix, a jego premiera odbyła się 18 października. Angielski dubbing jest kiepski, więc polecam obejrzeć. Zawiera domyślne napisy w języku hiszpańskim i angielskim.
„Człowiek, który kochał UFO” z Leonardo Sbararią w roli głównej. (Źródło zdjęcia: Netflix)
Dwóch menadżerów firmy górniczej zwraca się do pana Desera z propozycją biznesową wykorzystania zjawisk paranormalnych do zwiększenia zainteresowania miastem w celu przyciągnięcia turystów i zwiększenia wartości nieruchomości. Będę podróżować ze spakowanym bagażem. Odwiedź miejsce zjawiska UFO w pobliżu La Candelaria, małej górskiej wioski w prowincji Kordoba.
Przybywając do rustykalnego miasteczka, Deser i Chango jeżdżą konno, aby zbadać tajemniczy okrągły znak wyryty na trawiastych zboczach pobliskiej góry, uważany za lądowisko statku obcych. Miejsce zdarzenia jest otoczone przez lokalnych mieszkańców wioski i policję, w tym siwego mężczyznę, który twierdzi, że jego wnuk był świadkiem spotkania z kosmitami i jego włosy posiwiały.
Luhrmann („Uchodźcy”, „Rodzina”) jest współautorem scenariusza z Adrienem Viniesem, a ich historie opisują wydarzenia z życia codziennego i w równym stopniu zacierają granice między fikcją, snami i rzeczywistością.
„No cóż, to jest film, który chciałem zrobić od dawna” – Luhrmann powiedział The Hollywood Reporter. „Pamiętam tę historię i zawsze chciałem coś o niej napisać, ponieważ byłem na wakacjach w Kordobie, gdzie rozgrywa się ta historia. Przypomniałem sobie postać José, więc zacząłem się nią interesować. I na przykład to ciekawy film o on i pochodzenie fałszywych wiadomości.
„Ten film opowiada także o wierze, tajemnicy tego, co może, a czego nie może być, sensie życia i tajemnicy śmierci. To film o tym, jakkolwiek to nazwiesz, czy będzie to religia, czy jakkolwiek zechcesz. ”
Po powrocie do studia telewizyjnego z pierwszym materiałem szef Dezera jest zaniepokojony tego rodzaju prymitywnymi materiałami rozrywkowymi w tabloidach, ale stary reporter wyobraża sobie to jako przykrywkę dla zwykłych zawirowań gospodarczych i politycznych. Przekonaj ich, że nadawanie programów przynosi dziennikarskie pieniądze opowieści o świecie. .
Kiedy machina propagandowa ruszyła pełną parą, a wieść o UFO rozeszła się po całym świecie, Deser i Chango zebrali niechętnych mieszkańców i zachęcali ich do recytowania wcześniej przećwiczonych wypowiedzi, odkopywania fałszywych dzieł sztuki naskalnej i… Sadź martwe chrząszcze i zbieraj rechoty kozy dla efektu. W miarę jak rośnie presja, aby kontynuować grę po gwałtownym wzroście oglądalności, Deser cierpi na wyczerpanie, halucynacje, depresję i pozorne szaleństwo.
Scena z filmu „Człowiek, który kochał UFO”. (Źródło zdjęcia: Netflix)
Wcielając się w opętanego dziennikarza śledczego De Zela, Sbararia daje wyjątkową kreację w tym fascynującym i czasami nierównym filmie, który zagłębia się w najsłynniejszą sprawę dziennikarstwa paranormalnego w historii argentyńskiej telewizji. Był to wówczas prawdziwy cyrk medialny, który przyciągnął znaczną uwagę opinii publicznej, ale niewielu pamięta jego wpływ w tych niewinnych czasach przed pojawieniem się Internetu. Film trochę gubi się w samym dramacie, ale nigdy nie traci swojego uroku.
jesteśmy sami? Być może, ale nie wykorzystując tego prowokacyjnego filmu zagranicznego jako tymczasowego pomocnika. „Człowiek, który kochał UFO” jest obecnie wyświetlany wyłącznie w serwisie Netflix.